Przejdź do głównej zawartości

Podziękowanie Przedszkolankom

Zgodzą się ze mną kartkomaniaczki, że jesteśmy chomikami.
Zbieramy wszystko, co w jakikolwiek, najmniejszy nawet sposób, może się przydać przy klejeniu i komponowaniu kartek i nie tylko. Rozrasta się to potem do wielkich rozmiarów, bo "się przyda, a szkoda wyrzucić".

Specyfika mojej pracy w kulturze, w szczególności organizacji małych i dużych wydarzeń, ponosi za sobą myślenie również o drobiazgach - ale do rzeczy. 
Nasz dział od wielu lat organizuje imprezy muzyczne i taneczne, m. in. Festiwal Piosenki Przedszkolaków. Mali artyści z całego województwa, wytypowani we wcześniejszych eliminacjach przedszkolnych, a potem powiatowych, przyjeżdżają do nas, by prezentować się na scenie. Po każdym występie dziecko dostaje dyplom za uczestnictwo.
I tu wielkie clue - rozwiązanie, do którego dążę. Zabezpieczając się na wypadek pomyłki w nazwisku drukujemy o kilka dyplomów więcej. W tym roku kilkoro uczestników nie dojechało, więc zostało ich trochę. Projekt był bardzo milusi i grzechem (wg uzależnionej od papieru) byłoby wyrzucać niewykorzystane dyplomy do kosza.
Poddane zostały upcyklingowi kartkowemu i zyskały nową formę w postaci podziękowań nieocenionym Przedszkolankom.




Prawda, że uroczy ten miś?

Komentarze

  1. Świetny pomysł. ...nic się nie zmarnowalo:-):-)
    A z tym chomikowaniem to zgadza się. ...wszystko może się przydać:-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wykorzystałaś te dyplomy! Dobrze, że nic się nie marnuje!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super sprawa i pięknie wykorzystane:) pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie, że misie urocze, karteczki urocze :) Piękne podziękowania wyszły!
    Przyznam się, że wcześniej, zanim zaczęłam bawić się w krzyżyki i robienie dziwnych rzeczy miałam tendencję do wyrzucania absolutnie wszystkiego. Ma być porządek i już! Teraz kartek co prawda nie robię i pewnie robić nie będę, ale coraz częściej łapię się na tym, że coś chowam, bo coś może mi się przydać na zawieszkę, bombkę albo nie wiadomo jeszcze do czego. I tak kupka z nie wiadomo czym, jakoś tak dziwnie mi przyrasta :)
    margoinitka.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Uroczy, to mało powiedziane :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tradycyjny "język haftu"

Czy wiedzieliście, że haftem można pisać? W opracowaniu dotyczącym symboliki zawartej na ukraińskich ręcznikach obrzędowych znalazłam "język haftu". To swego rodzaju pismo obrazkowe, a jak wiadomo, to najstarsza forma zamykania słów na długi czas. Nie są prawda wykute na skale, ale stworzone igłą i nitką. Zgodnie z tradycją pierwsze ręczniki otrzymywało się po urodzeniu. Była na nich rozpisana data urodzenia właśnie przez haft. Wersy oznaczające liczby, litery, wyrazy, można było odczytywać znając oczywiście symbolikę. Zaciekawiona, że można przez geometryczne wzory cokolwiek napisać, krążyło mi po głowie jak tego użyć. Myśli co prawda ucichły na dłuższy czas, ale dnia pewnego odezwała się do mnie Ania z pomysłem wykonania metryczki. Najpierw podsunęłam jej myśl umieszczenia starych symboli określających "matkę", ale zapalona żaróweczka przypomniała o białoruskim opracowaniu. Koncepcja zeszła na zupełnie inne tory, a zaufanie do mojej wizji dodało wiatru w ż

"Droga do raju"

Ostatnio miałam okazję obejrzeć spektakl teatralny, a w zasadzie film teatralny, zatytułowany "Droga do raju".     W inicjatywę zaangażowana jest grupa "ZaTopieni w historii", która działa w miejscowości Topilec niedaleko Białegostoku. To efekt długofalowej pracy ks. Jarosława Jóźwika - proboszcza parafii św. Mikołaja Cudotwórcy w Topilcu, Katarzyny Siergiej, Anny Kołosow-Ostapczuk i młodych aktorów amatorów.    (zdj. fb - ZaTopieni w historii) Słowem wprowadzenia: od kilku lat ma miejsce projekt "ZaTopieni w historii". To poszukiwanie lokalnych historii, takich zwyczajnych, ludzkich opowieści, rozmów ze starszymi, z rodzinami. To drążenie tematu do tego stopnia, że czasem staje się niewygodny i zaczyna uwierać. To punkt wyjścia do opowiedzenia na nowo wspomnień w artystycznej i symbolicznej formie. To teatr zakorzeniony w lokalnej społeczności. Wykonanie spektaklu nie byłoby możliwe, gdyby młodzi ludzie nie dojrzewali razem z projektem, gdyby nie budzi

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St