Wolny wieczór zaowocował czekoladownikiem. Postawiłam tym razem na fiolety. To kolory, które bardzo lubię, mają w sobie dużo wdzięku. Zrobiłam jeden błąd - zapomniałam na samym początku wkleić wstążeczkę, która zamykałaby czekoladownik. Gapiostwa niestety nie da się cofnąć, a dodatkowe przewiązanie popsułoby cały efekt. Nic to, i taki mi się podoba. A z czekoladownikiem jak z ludźmi - najważniejsze i najsmaczniejsze kryje się w środku ;) Zresztą szybko znalazł swojego właściciela, któremu słodko podziękowałam za przysługę.