Przejdź do głównej zawartości

Powrót do przeszłości czyli prapoczątki

Gdy myślę o kaszubskim hafcie, zawsze wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa.
Przy babcinym kuchennym stole, przy którym wcinaliśmy pierwsze omlety (które okazały się potem zwykłymi grubymi naleśnikami), piliśmy mleko z pianką prosto od krowy i delektowaliśmy się "ciapką"*, wisiała urocza makatka. Niepozorny kaszubski haft zawsze rozjaśniał to miejsce.
A w mojej pamięci zakotwiczył się z najpiękniejszymi wspomnieniami.
Wiele lat później motyw kaszubski, odkryty na nowo, stał się początkiem moich pierwszych zmagań z igłą. 
Na poważnie haft zajął moją głowę pod koniec nauki w liceum (czyli koniec lat 90-tych). 
Stare lniane spodnie podarowane od mamy postanowiłam przyozdobić po swojemu. Sięgnęłam po wzór przemycony w jakiejś starej gazecie o hafcie krzyżykowym (dziwne, nie?).
Wybór nici był dość ograniczony. Ale powstało coś takiego:


Pierwotnie spodnie miały długie nogawki, z czasem uległy samodestrukcji i zostały skrócone do rybaczek.


W zbliżeniu widać "fachową rękę", ale jak na pierwszy płaski haft myślę, że wyszło (jak zwykła mawiać Ela Zapendowska o piosenkarzach) przyzwoicie.





Niżej - druga wersja, tym razem haftowana na boku sukienki. Długo leżała w szafie, ale przymierzona w tegorocznym w sezonie letnim doczekała się chwili chwały i miałam ją kilka razy na sobie... do momentu, w którym pośladkami nie zahaczyłam o wystający gwóźdź. Kwadratowa dziura musiała być szybko łatana na łapu-capu, bo stało się to na większej imprezie. Na szczęście na sali było ciemno, chyłkiem wymknęłam się, by ratować sytuację, ale dźwięk prującego się materiału skutecznie podniósł mi ciśnienie.




W moich planach owocuje stworzenie na nowo czegoś z ludowym motywem z Kaszub, by porównać efekty teraźniejsze z praprzeszłymi.

* "ciapka" - stara bułka drożdżowa, rwana na kawałki, zalewana gorącym mlekiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Podlasiem inspirowane (3) - haftowana okładka

Podlasie potrafi zachwycać.  Odkrywam coraz to nowe motywy, które skupiają na sobie uwagę nie pozwalając o sobie zapomnieć. Kiedy w ręce po raz pierwszy wpadł mi "Wzornik tradycyjnych haftów i koronek ręcznika ludowego. Haft krzyżykowy" jeden wzór wyróżnił się na tle pozostałych. Nic dziwnego, że pojawił się na okładce publikacji.  Wiedziałam, że kiedyś i ja go zrobię. Kolorystyka haftu może nasunąć skojarzenia z motywami ukraińskimi. I myślę, że daleko od prawdy byśmy nie odbiegli, bo Podlasie jest niezwykłą krainą, gdzie przeplatają się różne narodowości i mniejszości, a im bliżej wschodniej granicy, tym więcej widzi się wspólnych cech. Szczególnie w starym wzornictwie. Haftowanie krzyżykami jest też jedną ze starszych form - ustępuje mu tylko haft tkacki, z którego Podlasie zresztą słynie. Pojawiające się na jasnym płótnie ludowych ręczników czerwono-czarne barwy mają nie tylko wartość estetyczną. Wkraczają tu magiczne elementy: dla przykładu największe znacze...

Podlasiem inspirowane - (1) - zakładki

Jakie byłoby Wasze pierwsze skojarzenie, gdybym zapytała Was o Podlasie? Zupełnie inaczej patrzy się na miejsce, w którym się mieszka. U mnie to ciepłe myśli, obrazy babcinego stołu, zielonej kojącej przyrody, kolorowych łąk z trawą do kolan, sielskości - kadry wspomnień. Może brzmi to zbyt nierealnie, ale z perspektywy czasu idealizuje się przeszłość. Zawsze mnie ciekawi stare wzornictwo, nie spod ręki wielkich mistrzów, ale w pełni amatorskie.  Szukanie motywów to czasem szukanie igły w stogu siana, podpatrywanie zdobień, cykanie fotek z ukrycia, byleby tylko utrwalić jakiś wzór. Na przeglądach folklorystycznych "pasę oczy", ponieważ przyjeżdżają grupy w strojach ludowych. Często są to przesadzone stylizacje, ale pojawiają się też perełki na lnianych fartuszkach czy bluzkach zszarzałych od upływu czasu. Lubię zainspirować się nimi i przenosić motywy na rzeczy do używania. Moimi hafciarskimi podlaskimi bibliami są "Katalogi ręczników ludowych...

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St...