Przejdź do głównej zawartości

Podlaska Oktawa Kultur - relacja

W tej sprawie jestem całkowicie nieobiektywna.

Podlaska Oktawa Kultur - X Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sztuki i Folkloru to wspólne dzieło wszystkich pracowników Wojewódzkiego Ośrodka Animacji Kultury w Białymstoku.

Od strony odbiorców to barwna parada inaugurująca wydarzenie i pięć dni koncertów zespołów z całego świata na scenie przy białostockim Ratuszu. Widownia chłonie muzykę, tańce, folklor, które potrafią zapierać dech. Płyną relacje, że dla wielu jest to uczta, na którą czekają, wręcz planują urlop, żeby odwiedzić w tym czasie nasze miasto.

Od kuchni mamy szerszy obraz ze wszystkimi pięknymi, ale i stresującymi sprawami organizacyjnymi (wliczając w to całe połacie lasów wyciętych na niezbędne do realizacji papiery). 

Trudno opisywać swoje wrażenia będąc w samym środku oka tego cyklonu. 
Co roku zaś podpatruję to, co mnie najbardziej kręci, czyli hafty i garderobę artystów. Mam to szczęście, że widzę ją z naprawdę bliska i chłoną moje oczy piękno każdej nitki.

W obiektywie Asi Krukowskiej i Marcina Adamskiego festiwal wygląda jeszcze barwniej, choć i tak najwięcej daje oglądanie na żywo.

Zespół "Kazaczata" z Adygei (Federacja Rosyjska)


Dziewczyny z Bośni i Hercegowiny


Zespół "Srpski Vitezovi" z Bośni i Hercegowiny



Dzikość góralska w wykonaniu zespołu "Vołosi". Fantastyczni ludzie i muzycy. W podziękowaniu dostałam ich płytę z autografami. Drugą kupiłam i moje uszy przeżywają o tej pory błogostan.

Nasza Partycja z ZPiT "Kurpie Zielone" w roli modelki

Część modelek z pokazu ubrań białostockiej projektantki Joli Nierodzik (w czerwonej sukience)


Elementy haftowane na kamizelce górali pienińskich - ZPiT "Grajewianie"

Góralskie kierpce - ZPiT "Grajewianie"

Przygotowania przed wejściem na scenę - zespół "Prolisok" z Ukrainy




Zespół "Prolisok" z Ukrainy przed sceną


Zespół "Prolisok" z Ukrainy na scenie. Popisy solowe w hopaku.

Kapela zawiązuje trzewiki - ZPiT "Kurpie Zielone"



Piękne stroje z południowego Podlasia z pereborami, tkanymi spódnicami i fartuchami.
ZPiT "Kurpie Zielone"

Haftowane chustki kurpiowskie. 
To akurat mój wkład w garderobę naszego zespołu "Kurpie Zielone"

Panowie w strojach kurpiowskich z Puszczy Zielonej prezentują się wokalnie.
ZPiT "Kurpie Zielone"





Zespół, na którego koncerty na Ukrainie trzeba stać w długich kolejkach - Narodowy Chór im. Veryovki.

Zespół "Stanica" z Rosji

Zespół "Chudesiya" z Bułgarii

Hipnotyzujące bułgarskie spojrzenia - zespół "Chudesiya"


Profesjonalny zespół "Biełyje rosy" z Białorusi.


Zespół Lovzar - Czeczeni mieszkający w Białymstoku.
Furia w tańcu i finaliści programu "Mam talent".



To najlepsze podziękowanie za organizację - plac przy Ratuszu wypełniony codziennie po brzegi.


Komentarze

  1. Zachwycające.....nie można oderwać oczu od tych fotografii....cóż za kolory....
    Może w przyszły roku uda mi się tak zaplanować urlop, żeby zobaczyć to wszystko na własne oczy...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś byłam na podobnym festiwalu w Szczyrku. Byłam nim zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowna fotorelacja, cudowne zdjęcia! Tyle barw, kolorów, pięknie uchwycone chwile! Dziękuję, że mogłam obejrzeć! Z chęcią zobaczyłabym więcej zdjęć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę - pełna fotorelacja: http://www.woak.bialystok.pl/Default.aspx?pid=101&aiid=7519

      Usuń
  4. Cudna foto relacja!!! Przepiękne stroje i zapewne niezapomniane występy. Moja córa teraz jedzie do Czarnogóry na festiwal folkowy ze swoją grupą "Ziemia Sieradzka"
    Pozdrawiam Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej! cudne zdjęcia, wspaniała fotorelacja. Dzięki niej można się przenieść w te cudowne klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też uwielbiam ludowe elementy ! Pięknie !

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne wydarzenie. Dziękuję za tę relację - jest na co popatrzeć. Z chęcią bym też posłuchała. ps. pamiętam ten taniec z Mam Talent - zrobili chłopcy furorę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tradycyjny "język haftu"

Czy wiedzieliście, że haftem można pisać? W opracowaniu dotyczącym symboliki zawartej na ukraińskich ręcznikach obrzędowych znalazłam "język haftu". To swego rodzaju pismo obrazkowe, a jak wiadomo, to najstarsza forma zamykania słów na długi czas. Nie są prawda wykute na skale, ale stworzone igłą i nitką. Zgodnie z tradycją pierwsze ręczniki otrzymywało się po urodzeniu. Była na nich rozpisana data urodzenia właśnie przez haft. Wersy oznaczające liczby, litery, wyrazy, można było odczytywać znając oczywiście symbolikę. Zaciekawiona, że można przez geometryczne wzory cokolwiek napisać, krążyło mi po głowie jak tego użyć. Myśli co prawda ucichły na dłuższy czas, ale dnia pewnego odezwała się do mnie Ania z pomysłem wykonania metryczki. Najpierw podsunęłam jej myśl umieszczenia starych symboli określających "matkę", ale zapalona żaróweczka przypomniała o białoruskim opracowaniu. Koncepcja zeszła na zupełnie inne tory, a zaufanie do mojej wizji dodało wiatru w ż

"Droga do raju"

Ostatnio miałam okazję obejrzeć spektakl teatralny, a w zasadzie film teatralny, zatytułowany "Droga do raju".     W inicjatywę zaangażowana jest grupa "ZaTopieni w historii", która działa w miejscowości Topilec niedaleko Białegostoku. To efekt długofalowej pracy ks. Jarosława Jóźwika - proboszcza parafii św. Mikołaja Cudotwórcy w Topilcu, Katarzyny Siergiej, Anny Kołosow-Ostapczuk i młodych aktorów amatorów.    (zdj. fb - ZaTopieni w historii) Słowem wprowadzenia: od kilku lat ma miejsce projekt "ZaTopieni w historii". To poszukiwanie lokalnych historii, takich zwyczajnych, ludzkich opowieści, rozmów ze starszymi, z rodzinami. To drążenie tematu do tego stopnia, że czasem staje się niewygodny i zaczyna uwierać. To punkt wyjścia do opowiedzenia na nowo wspomnień w artystycznej i symbolicznej formie. To teatr zakorzeniony w lokalnej społeczności. Wykonanie spektaklu nie byłoby możliwe, gdyby młodzi ludzie nie dojrzewali razem z projektem, gdyby nie budzi

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St