Przejdź do głównej zawartości

Podlasiem inspirowane (6) - mini wdzianko

Inspiracji ciąg dalszy.

Czerpię że studni podlaskiego wzornictwa z nieukrywaną radością. Nie tylko dlatego, że to moja ulubiona kolorystyka (czerń-czerwień-biel), nie tylko dlatego że lubię stawiać krzyżyki, nie tylko dlatego, że to ludowe. 
Traktuję te wzory i ich rozkładanie na czynniki pierwsze jako szukanie śladów przeszłości regionu, w którym przyszło mi mieszkać. Gdyby pogrzebać w drzewie genealogicznym, to moja rodzina nie żyła tu z dziada pradziada. Kiedyś dwa różne światy połączyły się i postanowiły tu zostać. Coś musiało przyciągnąć w te strony moich dziadków, że zdecydowali o tym miejscu na ziemi jako swoim. Czasem żałuję, że tradycja regionu nie przewijała się w domu, bo też inne krainy dziadkowie nosili w sercach. 
Ale dziś nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pokopać w przeszłości. Tym bardziej, że utwierdza to w przekonaniu, że miejsce, w którym mieszkam, trzeba oswajać jako "svoje". To trochę jak dobieranie sobie puzzli do własnej układanki, bo tygiel kulturowy i narodowościowy jest na Podlasiu przebogaty.

W obecnym świecie pełnym obrazów szuka się rzeczy, które zachwycają. Ale warto czasem pogrzebać głębiej, by wypełnić je sensem i opowieścią

Nieustanne pozostaję pod urokiem podlaskich ręczników ludowych, które mają swoją historię. Tworzone były często na wyjątkowe okazje i miały swoje konkretne przeznaczenie. Nie służyły tylko jako ozdoba. Towarzyszyły ślubom i obrzędom weselnym. Istnieją zwyczaje związane z pogrzebami.
Ręcznik otula święte obrazy i ikony - dziś to chyba najbardziej charakterystyczne jego wyobrażenie . Ręcznik towarzyszył  krzyżom wotywnym lub cmentarnym. Na ręczniku podawano chleb i sól witając gości.
Polecam Wam ciekawy artykuł "Ręcznik jako sacrum" Ireny Matus, który poszerzy jego obraz i znaczenie.

Moja interpretacja ludowych wzorów bardzo odbiega od tradycji. Nie dość, że tnę motyw i wybieram jego fragment, to jeszcze umieszczam go na niewiele mających wspólnego z przeszłością rzeczach.

Tym razem postanowiłam ubrać butelki. Po raz pierwszy z takim wdziankiem alkoholu spotkałam się w Belgii. Piękne brugijskie koronki klockowe świetnie wyglądały i idealnie nadawały się na prezent. Przeszukując internet znalazłam, że fartuszki gotowe do naniesienia haftu robi i sprzedaje Igiełka. Polecam tym, którzy nie lubią się z maszyną do szycia. Mi uszycie baz zajęło trochę czasu, ale od początku do końca fartuszek jest w pełni robiony moimi rękami.

Po raz kolejny pojawia się też wzór z ręcznika ludowego z Łoknicy (gmina Bielsk Podlaski).



Fartuszek jest też niezwykle łatwy w zakładaniu. Wystarczy wywiązać z tylu jedną kokardkę.

I sprawdza się w roli prezentowej.

To ostatni dzień 2018 roku.

Na nowe 365 dni życzę Wam, żeby kreatywność Was nie opuszczała. Nie bójcie się próbować nowych rzeczy, człowiek przecież uczy się całe życie. Niech wiara we własne siły Was nie opuszcza, a przy dobrym wsparciu - przenoście góry. 

Miłej zabawy i Wasze zdrowie!

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Podlasiem inspirowane (3) - haftowana okładka

Podlasie potrafi zachwycać.  Odkrywam coraz to nowe motywy, które skupiają na sobie uwagę nie pozwalając o sobie zapomnieć. Kiedy w ręce po raz pierwszy wpadł mi "Wzornik tradycyjnych haftów i koronek ręcznika ludowego. Haft krzyżykowy" jeden wzór wyróżnił się na tle pozostałych. Nic dziwnego, że pojawił się na okładce publikacji.  Wiedziałam, że kiedyś i ja go zrobię. Kolorystyka haftu może nasunąć skojarzenia z motywami ukraińskimi. I myślę, że daleko od prawdy byśmy nie odbiegli, bo Podlasie jest niezwykłą krainą, gdzie przeplatają się różne narodowości i mniejszości, a im bliżej wschodniej granicy, tym więcej widzi się wspólnych cech. Szczególnie w starym wzornictwie. Haftowanie krzyżykami jest też jedną ze starszych form - ustępuje mu tylko haft tkacki, z którego Podlasie zresztą słynie. Pojawiające się na jasnym płótnie ludowych ręczników czerwono-czarne barwy mają nie tylko wartość estetyczną. Wkraczają tu magiczne elementy: dla przykładu największe znacze...

Podlasiem inspirowane - (1) - zakładki

Jakie byłoby Wasze pierwsze skojarzenie, gdybym zapytała Was o Podlasie? Zupełnie inaczej patrzy się na miejsce, w którym się mieszka. U mnie to ciepłe myśli, obrazy babcinego stołu, zielonej kojącej przyrody, kolorowych łąk z trawą do kolan, sielskości - kadry wspomnień. Może brzmi to zbyt nierealnie, ale z perspektywy czasu idealizuje się przeszłość. Zawsze mnie ciekawi stare wzornictwo, nie spod ręki wielkich mistrzów, ale w pełni amatorskie.  Szukanie motywów to czasem szukanie igły w stogu siana, podpatrywanie zdobień, cykanie fotek z ukrycia, byleby tylko utrwalić jakiś wzór. Na przeglądach folklorystycznych "pasę oczy", ponieważ przyjeżdżają grupy w strojach ludowych. Często są to przesadzone stylizacje, ale pojawiają się też perełki na lnianych fartuszkach czy bluzkach zszarzałych od upływu czasu. Lubię zainspirować się nimi i przenosić motywy na rzeczy do używania. Moimi hafciarskimi podlaskimi bibliami są "Katalogi ręczników ludowych...

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St...