Przejdź do głównej zawartości

Tajemnica dostarczonej paczki czyli niespodzianka ukryta pod zafolkowanym candy

Organizując Zafolkowane candy zaznaczałam, że nagroda będzie niespodzianką.
Sama lubię być zaskakiwana, więc mam nadzieję, że pomysł był dobry.
Losowanie miało miejsce na początku października.
Szczęśliwy los należał do Małgosi Zoltek.
Przesyłka doręczona, więc śmiało mogę uchylić rąbka tajemnicy i pokazać, co wrzuciłam do środka.

Na początek kartka z gratulacjami i słodki piernik. Takie ciasteczkowe cuda robi na Podlasiu Mandrivka. Na lukrze odwzorowany jest motyw z ruczników obrzędowych.


Z własnoręcznie wykonanych rzeczy znalazło się drewniane pudełeczko. Moim wkładem było ubranie pokrywki w haft. Nie chciałam go przekombinować, dlatego dekoracje nie są wielkie. 
Koronka, prosta rypsowa wstążeczka i serduszko dopełniają całości.



A w pudełku znalazły się:


Do kompletu dołączyłam kubeczek


Mam nadzieję, że Małgosia twórczo wszystko zagospodaruje.

Komentarze

  1. Piękna niespodzianka! Szalenie podoba mi się to pudełko! Wspaniałe wykonanie :) karteczka cudnie dopełnia całości a słodkości aż żal jeść!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe prezenty przygotowałaś. Pudełko jest niesamowicie piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowna nagroda ;) zadroszcze Małgosi

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie obdarowałaś Małgosię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Same cudowności, a pudełko rewelacyjne!!!
    Pozdrawiam serdecznie:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ zazdraszczam okrutnie Małgosi, że to do niej uśmiechnęło się szczęście w losowaniu. Na widok tego pudełeczka aż mi się oczy zaświeciły. Oj znalazłabym ja dla niego zastosowanie, znalazłabym :)) Cudne prezenty przygotowałaś. Takie folkowe. Takie Twoje :)) Jeszcze raz gratuluję Małgosi. Szczęściara z niej :))
    margoinitka.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Nagroda niezmiernie mnie zachwyciła! Cudowna niespodzianka, lepszej nie mogłam sobie wymarzyć. Wszystko takie od serca. Jeszcze raz baaardzo dziękuję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St

Tradycyjny "język haftu"

Czy wiedzieliście, że haftem można pisać? W opracowaniu dotyczącym symboliki zawartej na ukraińskich ręcznikach obrzędowych znalazłam "język haftu". To swego rodzaju pismo obrazkowe, a jak wiadomo, to najstarsza forma zamykania słów na długi czas. Nie są prawda wykute na skale, ale stworzone igłą i nitką. Zgodnie z tradycją pierwsze ręczniki otrzymywało się po urodzeniu. Była na nich rozpisana data urodzenia właśnie przez haft. Wersy oznaczające liczby, litery, wyrazy, można było odczytywać znając oczywiście symbolikę. Zaciekawiona, że można przez geometryczne wzory cokolwiek napisać, krążyło mi po głowie jak tego użyć. Myśli co prawda ucichły na dłuższy czas, ale dnia pewnego odezwała się do mnie Ania z pomysłem wykonania metryczki. Najpierw podsunęłam jej myśl umieszczenia starych symboli określających "matkę", ale zapalona żaróweczka przypomniała o białoruskim opracowaniu. Koncepcja zeszła na zupełnie inne tory, a zaufanie do mojej wizji dodało wiatru w ż

Perebory - podlaskie skarby

Strych - niesamowite miejsce owiane nutą tajemnicy. Docenia się go po upływie czasu. Wrzucane na bieżąco rzeczy nieprzydatne na dany moment stoją zapomniane, osiada na nich kurz, póki ktoś nie postanowi zdmuchnąć go i na nowo odkryć starocie. Mieszkanie w bloku ma swoje plusy. Brakuje w nim jednak dwóch ważnych miejsc, które są w domach: ogrodu i strychu właśnie. Zawsze zazdroszczę mieszkańcom domów stojących już od jakiegoś czasu, że mają do nich dostęp. Pamiętam, że jako dzieci uwielbialiśmy z rodzeństwem tą wspinaczkę po schodach jak na Mount Everest i docieranie do najlepszego miejsca zabawy w całym domu. Z dumną pralką Franią, książkami, ubraniami, domowymi sprzętami. Być może ten obraz wyidealizował się w pamięci, a czas go dodatkowo podkolorował, ale wrażenia z przebywania na strychu dalej tkwią w sercu. Podlasie ma w sobie wiele takich nieodkrytych i z czasem zakurzonych skarbów, których miejsce nie jest na strychu, ale w głównym pokoju. W południowej części, blisko Białe