Gdy myślę o kaszubskim hafcie, zawsze wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa. Przy babcinym kuchennym stole, przy którym wcinaliśmy pierwsze omlety (które okazały się potem zwykłymi grubymi naleśnikami), piliśmy mleko z pianką prosto od krowy i delektowaliśmy się "ciapką"*, wisiała urocza makatka. Niepozorny kaszubski haft zawsze rozjaśniał to miejsce. A w mojej pamięci zakotwiczył się z najpiękniejszymi wspomnieniami. Wiele lat później motyw kaszubski, odkryty na nowo, stał się początkiem moich pierwszych zmagań z igłą. Na poważnie haft zajął moją głowę pod koniec nauki w liceum (czyli koniec lat 90-tych). Stare lniane spodnie podarowane od mamy postanowiłam przyozdobić po swojemu. Sięgnęłam po wzór przemycony w jakiejś starej gazecie o hafcie krzyżykowym (dziwne, nie?). Wybór nici był dość ograniczony. Ale powstało coś takiego: Pierwotnie spodnie miały długie nogawki, z czasem uległy samodestrukcji i zostały skrócone do rybaczek. W zbliżeni...