Przejdź do głównej zawartości

Woreczek po łowicku

Haft płaski zaniedbałam ostatnimi czasy.
Powrócił na warsztat z nieokiełznaną radością. Nie samymi krzyżykami przecież człowiek żyje.

Po raz kolejny rzecz ma swoją własną historię i przeznaczenie.
Zapytana przez koleżankę o to, czy ktoś nie uszyłby jej woreczka na wymiar, zadeklarowałam, że mogę spróbować jej zrobić. Ba, nawet wyhaftować.
Takie obietnice składa się tylko osobom, które się ogromnie lubi, co w tym przypadku miało miejsce.
Lubię haftować z przeznaczeniem i myślą o kimś, do kogo moja praca trafi. 
Materiał i igła to czują i wiedzą, czy mają się układać pięknie, czy stawać w poprzek na złość.

Na bazę wybrałam czarną wełnę i podkleiłam fizeliną, żeby mulina nie ściągała materiału. Inspirację czerpałam ze wzoru łowickiego, a konkretnie z przyramka bluzki. Z pomocą przyszły mi "Wzory polskich haftów ludowych" wydawanych przez Krajową Agencję Wydawniczą autorstwa Elżbiety Piskorz (jeszcze nie Branekovej)
Zresztą publikacje na tematy ludowych wyszyć kolekcjonuję z nieukrywanym zacięciem - kupuję wszystko, szczególnie z elementami tradycyjnymi, czym w przyszłości będę mogła się inspirować.
Ale to już oddzielny temat rzeka.

Haftu łowickiego również nie odwzorowywałam 1:1, podkradłam tylko elementy i ułożyłam z puzzli jedną całość, nadając mu własny charakter.


Ok, haft gotowy.
Czas zabrać się za niezłe wyzwanie - szycie.
Dla zaznajomionych z maszyną to nie problem. W moim przypadku czarna magia musiała zostać oswojona. Stara Unitra, którą dostałam od teściowej przeszła przegląd techniczny i drobne naprawy.
Kiedy wróciła z serwisu nadszedł czas na ujarzmianie smoka.
Oczywiście od razu znalazł się mały Pomocnik-Przeszkadzacz, którego rączki koniecznie musiały wypróbować maszynę.
Próbowałyśmy więc razem na szczątkach materiałów okiełznać sprzęt i nabrać choć odrobinę wprawy.
Kiedy pierwsza ciekawość Ani minęła mogłam poćwiczyć solo.
Rozkminienie jak uszyć prosty w swojej formie woreczek, zajęło mi trochę czasu (Internecie - dziękuję). Mając w głowie plan i dobrane materiały przystąpiłam do pracy.


Finalnie woreczek - jak na pierwsze szycie - wyszedł fajnie. Nie obyło się oczywiście bez prucia i przeklinania, ale to już zostanie w obrębie czterech ścian.


Widok na podszewkę, gdzie widać prowadzenie nitki jak po falach Dunaju. 


I jeszcze raz całość:


Woreczek trafił w ręce studentki medycyny, a w środku swoje ciepłe gniazdko będzie miał stetoskop.
Właścicielce sprawił niesamowitą radość. 
A to dla mnie największe podziękowanie. 


Komentarze

  1. Boziu, jakie cudo! Skradł me serce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, dla mnie marzenie by mieć taki woreczek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny! Kiedyś z podobnym haftem miała torbę na laptopa! Wzbudzała zainteresowania i zachwyt przechodniów (szczególnie płci męskiej ;) )

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny woreczek, jak marzenie! pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Donoszę, że woreczek sprawuje się świetnie, stetoskop jest zadowolony, a ja jeszcze bardziej :D Jeszcze raz przeogromnie dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny , kocham takie hafty

    OdpowiedzUsuń
  7. WOW!! Normalnie napatrzeć się nie można! Aga, toż to prawdziwe dzieło sztuki! :):):)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko doskonale obmysliłaś, nawet wnętrze.Bardzo mi się podoba,że woreczek będzie mogło podziwiać szersze grono,nie tylko właścicielka. Mieszkam na granicy z regionem łowickim i bardzo smuci mnie fakt, że młodzi ludzie nie tylko nie promują własnej kultury, a wręcz starannie ja ukrywają.
    Łowickie sklepy z pamiątkam nie mają czegoś tak pięknego i użytecznego zarazem.

    OdpowiedzUsuń
  9. WoW!!! Cudny jest :) Haft przepiękny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam ogromnie! Dla mnie majstersztyk! Trwam w zachwycie :)
    Aguś, sprawiłaś mi ogromną radość kartką z życzeniami :) Dziękuję ogromnie <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne Ci poszło :-) pewnie wszystkie koleżanki na roku będą studentce zazdrościć takiego woreczka :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super worek , bardzo mi się podoba :**A ten haft jest piękny !

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem co napisać. Słów mi po prostu brakło, jak zobaczyłam ten haft. Czy może być coś piękniejszego niż takie połączenie, czarna wełna i te piękne, jak żywe kwiaty? Nie sądzę :))
    Dla mnie całość jest wprost idealna. Idealnie wyszyta, idealnie uszyta z idealnie dobranym środkiem. Widać i czuć, że kochasz robić to, co robisz. I kochasz to miłością wielką.
    margoinitka.pl
    P.S. Nie wiem kiedy, nie wiem jak, ale muszę pójść i obfocić te czepce. Teraz to już nie mam wyjścia :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Przecudny haft, prześliczny woreczek!. Zachwycił mnie też sam pomysł takiego nietypowego "ubranka" dla stetoskopu. Ciepło myślę o przyszłej lekarce, która tak pięknie przechowuje swoje narzędzia :).

    OdpowiedzUsuń
  15. Niesamowicie piękny haft i perfekcyjnie uszyty woreczek!
    Podziwiam :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tradycyjny "język haftu"

Czy wiedzieliście, że haftem można pisać? W opracowaniu dotyczącym symboliki zawartej na ukraińskich ręcznikach obrzędowych znalazłam "język haftu". To swego rodzaju pismo obrazkowe, a jak wiadomo, to najstarsza forma zamykania słów na długi czas. Nie są prawda wykute na skale, ale stworzone igłą i nitką. Zgodnie z tradycją pierwsze ręczniki otrzymywało się po urodzeniu. Była na nich rozpisana data urodzenia właśnie przez haft. Wersy oznaczające liczby, litery, wyrazy, można było odczytywać znając oczywiście symbolikę. Zaciekawiona, że można przez geometryczne wzory cokolwiek napisać, krążyło mi po głowie jak tego użyć. Myśli co prawda ucichły na dłuższy czas, ale dnia pewnego odezwała się do mnie Ania z pomysłem wykonania metryczki. Najpierw podsunęłam jej myśl umieszczenia starych symboli określających "matkę", ale zapalona żaróweczka przypomniała o białoruskim opracowaniu. Koncepcja zeszła na zupełnie inne tory, a zaufanie do mojej wizji dodało wiatru w ż

"Droga do raju"

Ostatnio miałam okazję obejrzeć spektakl teatralny, a w zasadzie film teatralny, zatytułowany "Droga do raju".     W inicjatywę zaangażowana jest grupa "ZaTopieni w historii", która działa w miejscowości Topilec niedaleko Białegostoku. To efekt długofalowej pracy ks. Jarosława Jóźwika - proboszcza parafii św. Mikołaja Cudotwórcy w Topilcu, Katarzyny Siergiej, Anny Kołosow-Ostapczuk i młodych aktorów amatorów.    (zdj. fb - ZaTopieni w historii) Słowem wprowadzenia: od kilku lat ma miejsce projekt "ZaTopieni w historii". To poszukiwanie lokalnych historii, takich zwyczajnych, ludzkich opowieści, rozmów ze starszymi, z rodzinami. To drążenie tematu do tego stopnia, że czasem staje się niewygodny i zaczyna uwierać. To punkt wyjścia do opowiedzenia na nowo wspomnień w artystycznej i symbolicznej formie. To teatr zakorzeniony w lokalnej społeczności. Wykonanie spektaklu nie byłoby możliwe, gdyby młodzi ludzie nie dojrzewali razem z projektem, gdyby nie budzi

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St