Przejdź do głównej zawartości

Podlasiem inspirowane (5) - beret

Po ponurym listopadzie spędzonym w domu nastał grudzień. Przełom jesieni i zimy to zdecydowanie nie mój czas roku. Przygnębiające puste od liści drzewa, ukrywający się pod kapturami i szalikami ludzie, niebo przykryte szarością... w tym roku ten czas przewegetowałam. W połowie października naderwałam wiązadło w stopie i dodatkowo ją skręciłam, więc zostałam na długi czas unieruchomiona w domu. W każdej sytuacji trzeba szukać dobrych stron. Długie siedzenie było okazją do nadrobienia robótek. Ale tak różowo to nie wyglądało. Stopa nadęta przez kilka tygodni jak balon nie pozwalała cieszyć się gratisowym wolnym czasem, a pośladki od ciągłego siedzenia szybko drętwiały. Weszłam w tryb spowolnienia zamieniając się w żółwia, bo na taki stan poruszania się pozwalała mi kontuzja. Mimo wszystko "coś" udało się podgonić.

Zeszłej zimy kupiłam beret z myślą o przyozdobieniu go. Mój poprzedni zaczął już nadgryzać zębem czas i haft na nim nie wyglądał świeżo. Planowałam upiększyć nowy kwiatowym motywem robionym płaskim haftem. Przypomniałam sobie jednak, że w szufladzie jest dawno kupiona kanwa rozpuszczalna, by z nią poeksperymentować. Dlatego zmieniłam koncepcję na haft krzyżykowy, a idąc dalej po nici motywów podlaskich królujących ostatnimi czasy, wybór padł na różyczkę. Nie zdziwi pewnie nikogo fakt, że to inspiracja ręcznikami ludowymi. Kwiat pojawił się na ruczniku z miejscowości Spiczki w gminie Orla. 


Czytając opinie o rozpuszczalnej kanwie dowiedziałam się, że po wyschnięciu bardzo usztywnia nici. I faktycznie krzyżyki są dosyć twarde, jakby były prane w mocnym krochmalu. Mojemu wełnianemu beretowi wyszło to na dobre, ale przy planowaniu haftu na delikatniejszym materiale może to przeszkadzać.


Mrozy chwyciły, więc nakrycie głowy długo nie czekało na premierę.
I takim sposobem promuję ludowe motywy, a jednocześnie w uszy ciepło.


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Podlasiem inspirowane (3) - haftowana okładka

Podlasie potrafi zachwycać.  Odkrywam coraz to nowe motywy, które skupiają na sobie uwagę nie pozwalając o sobie zapomnieć. Kiedy w ręce po raz pierwszy wpadł mi "Wzornik tradycyjnych haftów i koronek ręcznika ludowego. Haft krzyżykowy" jeden wzór wyróżnił się na tle pozostałych. Nic dziwnego, że pojawił się na okładce publikacji.  Wiedziałam, że kiedyś i ja go zrobię. Kolorystyka haftu może nasunąć skojarzenia z motywami ukraińskimi. I myślę, że daleko od prawdy byśmy nie odbiegli, bo Podlasie jest niezwykłą krainą, gdzie przeplatają się różne narodowości i mniejszości, a im bliżej wschodniej granicy, tym więcej widzi się wspólnych cech. Szczególnie w starym wzornictwie. Haftowanie krzyżykami jest też jedną ze starszych form - ustępuje mu tylko haft tkacki, z którego Podlasie zresztą słynie. Pojawiające się na jasnym płótnie ludowych ręczników czerwono-czarne barwy mają nie tylko wartość estetyczną. Wkraczają tu magiczne elementy: dla przykładu największe znacze...

Podlasiem inspirowane - (1) - zakładki

Jakie byłoby Wasze pierwsze skojarzenie, gdybym zapytała Was o Podlasie? Zupełnie inaczej patrzy się na miejsce, w którym się mieszka. U mnie to ciepłe myśli, obrazy babcinego stołu, zielonej kojącej przyrody, kolorowych łąk z trawą do kolan, sielskości - kadry wspomnień. Może brzmi to zbyt nierealnie, ale z perspektywy czasu idealizuje się przeszłość. Zawsze mnie ciekawi stare wzornictwo, nie spod ręki wielkich mistrzów, ale w pełni amatorskie.  Szukanie motywów to czasem szukanie igły w stogu siana, podpatrywanie zdobień, cykanie fotek z ukrycia, byleby tylko utrwalić jakiś wzór. Na przeglądach folklorystycznych "pasę oczy", ponieważ przyjeżdżają grupy w strojach ludowych. Często są to przesadzone stylizacje, ale pojawiają się też perełki na lnianych fartuszkach czy bluzkach zszarzałych od upływu czasu. Lubię zainspirować się nimi i przenosić motywy na rzeczy do używania. Moimi hafciarskimi podlaskimi bibliami są "Katalogi ręczników ludowych...

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St...