Przejdź do głównej zawartości

Poduszka po kaszubsku

Wiele prac, które wędrują spod moich rąk do znajomych ma swoją historię. I tak było też tym razem.

Czerwcową część urlopu postanowiliśmy spędzić w Stajni Zamczysk, by w ciszy oderwać się na chwilę od rzeczywistości. Do tego miejsca przymierzałam się już jakiś czas, urabiając męża, by przy okazji tam wskoczyć. Nie bez powodu, bo była to jednocześnie okazja do odświeżenia znajomości z koleżanką z podstawówki (Księżniczką w kaloszach). Nasze zbieranie się trochę trwało, bo w małżeństwie najtrudniej zgrać się z urlopami...

Plany stawały się powoli rzeczywistością i w końcu ruszyliśmy. Co prawda mąż był przerażony odpoczynkiem bez elektroniki (czyt. komputer, internet, tv), ale koniec końców przeżył i to z pozytywnym wrażeniem.

Paulina wiedziała o moich zainteresowaniach, więc wspomniała, żebym wzięła hafciarskie przyrządy i pokazała jej co nieco. Zresztą jeśli chodzi o folkor, to myślę, że nadajemy na podobnych falach. Robótki i tak były spakowane, ale dorzuciłam do nich kilka publikacji z ludowymi wzorami i poszewki na poduszki kupione w Biedronce jako bazę do haftu.

Czas na wsi spokojnej inaczej płynie dla wypoczywających, inaczej dla gospodarzy. dlatego na mini warsztaty miałyśmy tylko godzinkę uszczkniętą gdzieś wieczorem. 
Paulina wybrała prosty wzór kaszubski. 
Rozrysowałyśmy wzór na poszewkach, i jedyne co zdążyłyśmy zrobić razem, to jeden środek kaszubskiego tulipana... i tyle.

Pracę dokończyłam już sama korzystając z wolnych chwil w domu. 
Trochę rozczarował mnie materiał poszewki. Osnowa rozłaziła się przy jakimkolwiek naciągnięciu i trzeba było ją prostować. Nie wspomnę już, że przy napiętym materiale na tamborku - puścił szew... 
Na szczęście mogłam liczyć na pomoc mojej niezawodnej Asi, która podszyła poszewkę bawełną i przestębnowała boki. 
Poszewka jest grubsza, ale dzięki temu fajniej się układa.

A sam haft prezentuje się tak:





I na płasko:


To był wielki come back haftu kaszubskiego na tamborek, bo już dawno nie korzystałam z niego przy większej formie (nie liczę broszek).
Mówią: "stara miłość nie rdzewieje". 
I mają rację, bo fascynacja kaszubskim do mnie wróciła.

Komentarze

  1. Cudny haft - moje ukochane klimaty ludowe:)

    OdpowiedzUsuń
  2. JEśli mogę zauważyć to nie do końca prawidłowo pani haftuje. W kwiatku płatki powinny być szyte do środka a nitki powinny od środka do brzegów układać się na v jeśli robi pani dwa płatki w jednym kolorze. u Pani układa się to / w jedną stronę dla obu płatkow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem amatorem, nikt nigdy nie pokazywał mi w którą stronę haftować. Być może dlatego metodą prób i błędów nitki układają się w jedną stronę, bo tak potrafię. Gdyby gdzieś blisko mojego miasta była szkoła haftu, na pewno skorzystałabym z nauk doświadczonych hafciarek.

      Usuń
    2. Samo wykonanie jest bardzo dobre :) A ja polecam zdobyć na allegro książkę haft kaszubski. Taka stara książka z czasów PRL tam jest bardzo fajny poradnik o haftowaniu w ogóle i pokazane są schematy jak prawidłowo kłaść nitki :) o na przykłąd tutaj to ta po lewo. Tej po prawo nie znam http://allegro.pl/haft-kaszubski-jak-haftowac-po-kaszubsku-kaszuby-i6499613511.html

      Usuń
    3. Wzorowałam się na książce Elżbiety Piskorz-Branekowej "Polskie hafty i koronki" starając się odwzorować zdjęcie, na którym płatki kwiatka wykonane były atłaskiem w jedną stronę. Przyznaję, że tu stawiałam nitki / zamiast - ponieważ lepiej się układały na nieznośnym materiale. Wspomnianą książkę "Jak haftować po kaszubsku" mam w swoich zbiorach i staram się do niej zaglądać. Faktycznie tam są margeryty haftowane do środka w v, ale wiele tablic wzorów pokazuje obydwa sposoby.

      Usuń
  3. Tak to już jest ze starą miłością....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Podlasiem inspirowane (3) - haftowana okładka

Podlasie potrafi zachwycać.  Odkrywam coraz to nowe motywy, które skupiają na sobie uwagę nie pozwalając o sobie zapomnieć. Kiedy w ręce po raz pierwszy wpadł mi "Wzornik tradycyjnych haftów i koronek ręcznika ludowego. Haft krzyżykowy" jeden wzór wyróżnił się na tle pozostałych. Nic dziwnego, że pojawił się na okładce publikacji.  Wiedziałam, że kiedyś i ja go zrobię. Kolorystyka haftu może nasunąć skojarzenia z motywami ukraińskimi. I myślę, że daleko od prawdy byśmy nie odbiegli, bo Podlasie jest niezwykłą krainą, gdzie przeplatają się różne narodowości i mniejszości, a im bliżej wschodniej granicy, tym więcej widzi się wspólnych cech. Szczególnie w starym wzornictwie. Haftowanie krzyżykami jest też jedną ze starszych form - ustępuje mu tylko haft tkacki, z którego Podlasie zresztą słynie. Pojawiające się na jasnym płótnie ludowych ręczników czerwono-czarne barwy mają nie tylko wartość estetyczną. Wkraczają tu magiczne elementy: dla przykładu największe znacze...

Podlasiem inspirowane - (1) - zakładki

Jakie byłoby Wasze pierwsze skojarzenie, gdybym zapytała Was o Podlasie? Zupełnie inaczej patrzy się na miejsce, w którym się mieszka. U mnie to ciepłe myśli, obrazy babcinego stołu, zielonej kojącej przyrody, kolorowych łąk z trawą do kolan, sielskości - kadry wspomnień. Może brzmi to zbyt nierealnie, ale z perspektywy czasu idealizuje się przeszłość. Zawsze mnie ciekawi stare wzornictwo, nie spod ręki wielkich mistrzów, ale w pełni amatorskie.  Szukanie motywów to czasem szukanie igły w stogu siana, podpatrywanie zdobień, cykanie fotek z ukrycia, byleby tylko utrwalić jakiś wzór. Na przeglądach folklorystycznych "pasę oczy", ponieważ przyjeżdżają grupy w strojach ludowych. Często są to przesadzone stylizacje, ale pojawiają się też perełki na lnianych fartuszkach czy bluzkach zszarzałych od upływu czasu. Lubię zainspirować się nimi i przenosić motywy na rzeczy do używania. Moimi hafciarskimi podlaskimi bibliami są "Katalogi ręczników ludowych...

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St...