Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2015

Powrót do przeszłości czyli prapoczątki

Gdy myślę o kaszubskim hafcie, zawsze wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa. Przy babcinym kuchennym stole, przy którym wcinaliśmy pierwsze omlety (które okazały się potem zwykłymi grubymi naleśnikami), piliśmy mleko z pianką prosto od krowy i delektowaliśmy się "ciapką"*, wisiała urocza makatka. Niepozorny kaszubski haft zawsze rozjaśniał to miejsce. A w mojej pamięci zakotwiczył się z najpiękniejszymi wspomnieniami. Wiele lat później motyw kaszubski, odkryty na nowo, stał się początkiem moich pierwszych zmagań z igłą.  Na poważnie haft zajął moją głowę pod koniec nauki w liceum (czyli koniec lat 90-tych).  Stare lniane spodnie podarowane od mamy postanowiłam przyozdobić po swojemu. Sięgnęłam po wzór przemycony w jakiejś starej gazecie o hafcie krzyżykowym (dziwne, nie?). Wybór nici był dość ograniczony. Ale powstało coś takiego: Pierwotnie spodnie miały długie nogawki, z czasem uległy samodestrukcji i zostały skrócone do rybaczek. W zbliżeni

Podlaska Oktawa Kultur - kampania promocyjna

Dla niewtajemniczonych:  Podlaska Oktawa Kultur to festiwal realizowany w Białymstoku i województwie podlaskim pod koniec lipca. Ale zacznę od tego jak kiełkował w głowie jego dyrektora: Andrzeja Dyrdała. Pan Andrzej od wielu lat kierując Zespołem Pieśni i Tańca "Kurpie Zielone" występował (również jako muzyk kapeli) na festiwalach, tych organizowanych bliżej i tych w odległych zakątkach świata. Wiadomo, jeśli ma się wgląd w rzecz "od kuchni", widzi się o wiele więcej. Z pasji muzycznej i folklorystycznej zakiełkował zalążek myśli: "a czemu nie zrobić tego u nas?". I tak wiele lat doświadczeń festiwalowych sprawiło, że pan Andrzej postanowił stworzyć własną niepowtarzalną potrawę. Do jednego rondla wrzucił same najsmaczniejsze kąski i przyprawił tak, że powstała wykwintna Podlaska Oktawa Kultur. Zdobył gwarancję finansowania z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego i zabrał się do pracy. Idea przyświecająca na początku była taka, by na

Etno-design: wystawa WOAK w Białymstoku

Wystawy plastyczne, to nie rzecz, na którą wybrałabym się w podskokach. No chyba, że nawiązują do tematu, który mnie zainteresuje.  Jedna z wystaw miała jednak dla mnie osobiste znaczenie: Po pierwsze: dotyczyła inspiracji folklorem w baaaardzo szerokim znaczeniu. Od dywanów, przez haftowane lub tkane torby, ubrania, biżuterię, po designerskie fotele, płytki ceramiczne, a nawet rower. Po drugie: miałam zaszczyt być jej małą częścią  Po raz pierwszy w życiu wystawiłam swoje prace na tak szeroki widok publiczny. Wszystkie rzeczy można było oglądać w okresie wakacyjnym od 17 lipca do 21 sierpnia w Galerii WOAK w Białymstoku.  (fot. M. Adamski) Przyznam, że taka ilość ludzi wprawiła moje serducho w drżenie. Tym bardziej, że były to osoby twórcze, które również wystawiały swoje prace. Moje (jak to pięknie brzmi) perełkowe prace - pas i beret: (fot. M. Adamski) Haftowane broszki, zawieszka i pierścionki. Oczywiście nie mogło zabraknąć motywów kaszubskich

Skrawki wspomnień

Pisałam o miłości z dzieciństwa, o przewijających się motywach kaszubskich. Posłuchajcie..... W czasach kiedy dorastałam każdy gadżet był na wagę złota, jako dzieci mieliśmy ich mało, dlatego tak bardzo je docenialiśmy. Pierwsze misie kupowane w kioskach, zabawka-mikser do shake'ów wypróbowany na przydomowych zielskach. Swoją drogą mielenie traw było przyjemną rzeczą, dopóki do tej zupy nie dodałam piasku. Mikser przeżył jeden dzień :( Ale to już inna historia. Dzieciaki miały wtedy swoje, jakże pięknie dziś nazywane "garnitury śniadaniowe". Krótko mówiąc, była to zastawa stołowa dla dzieciaków: miseczka, talerzyk, kubeczek w jakiś kolorowy motyw. W naszej szafce były dwa.  Pierwszy z króliczkiem służył jako karta przetargowa mamy do jedzenia przede wszystkim zupy: - Jedz, bo króliczek pod same uszy ma zupę! Wiosłuj szybko, żeby się nie topił!  I biedne dziecko przejęte losem także biednego króliczka, ratowało go z obiadowej opresji. Druga zastawa była bardz