Przejdź do głównej zawartości

Z podlaskiego kufra - ręcznik ludowy

Motywy haftów w wielu polskich regionach mają swój charakter, były lub są tworzone w pewnym kanonie. Dlatego łatwo jest określić, który haft skąd pochodzi.
Bez trudu rozpoznaje się łowickie wielokolorowe róże, białe kujawskie kwiaty na jednolitym tle czy kaszubskie schematy.

Na Podlasiu i ręcznikach obrzędowych ten zbiór haftów jest tak ogromny, że można z niego brać garściami, a i tak pewnie nie wyczerpuje się tematu do końca.
Z lubością przeglądam katalogi ręczników ludowych i obserwuję tę piękną różnorodność.

Ostatnio miałam ogromną przyjemność zanurzyć się w jeden motyw na dłużej, ponieważ zajmowałam się wykonaniem haftu według autentycznego wzoru z 1920 r. z Plosek na Podlasiu.

Ręczniki obrzędowe nie służą tylko ozdobie, wyrażają o wiele więcej. 
Symbolika w nich ukryta określa postrzeganie świata. Nie bez przyczyny ręcznik ma dwa końce: pierwszy to początek życia, drugi jego zmierzch. Tymi końcami splatano również ręce nowożeńcom na znak połączenia dwojga ludzi w jedno. Ręcznik dawniej towarzyszył w wielu momentach życia: podczas narodzin, chrztu, ślubu, śmierci. Otaczano nim to, co najważniejsze i był zawsze podczas ważnych momentów. 
Wzór ptaków pojawia się często i zazwyczaj określa małżonków, którzy niedługo połączą się i stworzą rodzinę, dlatego na wielu ślubnych ręcznikach ptaki wiją swoje miejsce.
Ręcznik obrzędowy to swojego rodzaju świętość, dlatego pracując na czystym materiale i upiększając go haftem miałam wrażenie, że to o wiele więcej niż zwyczajna tkanina.

Poprzednio pokazywałam gotowy wzór.

Zobaczcie jak wygląda w pełnym słońcu na chwilę przed tym, jak trafi do swojej właścicielki.



Komentarze

  1. Ciekawy wpis
    Dzięki, będę odwiedzać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale piękny, bardzo lubie ludowe motywy, na szczęście są coraz popularniejsze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tradycyjny "język haftu"

Czy wiedzieliście, że haftem można pisać? W opracowaniu dotyczącym symboliki zawartej na ukraińskich ręcznikach obrzędowych znalazłam "język haftu". To swego rodzaju pismo obrazkowe, a jak wiadomo, to najstarsza forma zamykania słów na długi czas. Nie są prawda wykute na skale, ale stworzone igłą i nitką. Zgodnie z tradycją pierwsze ręczniki otrzymywało się po urodzeniu. Była na nich rozpisana data urodzenia właśnie przez haft. Wersy oznaczające liczby, litery, wyrazy, można było odczytywać znając oczywiście symbolikę. Zaciekawiona, że można przez geometryczne wzory cokolwiek napisać, krążyło mi po głowie jak tego użyć. Myśli co prawda ucichły na dłuższy czas, ale dnia pewnego odezwała się do mnie Ania z pomysłem wykonania metryczki. Najpierw podsunęłam jej myśl umieszczenia starych symboli określających "matkę", ale zapalona żaróweczka przypomniała o białoruskim opracowaniu. Koncepcja zeszła na zupełnie inne tory, a zaufanie do mojej wizji dodało wiatru w ż

"Droga do raju"

Ostatnio miałam okazję obejrzeć spektakl teatralny, a w zasadzie film teatralny, zatytułowany "Droga do raju".     W inicjatywę zaangażowana jest grupa "ZaTopieni w historii", która działa w miejscowości Topilec niedaleko Białegostoku. To efekt długofalowej pracy ks. Jarosława Jóźwika - proboszcza parafii św. Mikołaja Cudotwórcy w Topilcu, Katarzyny Siergiej, Anny Kołosow-Ostapczuk i młodych aktorów amatorów.    (zdj. fb - ZaTopieni w historii) Słowem wprowadzenia: od kilku lat ma miejsce projekt "ZaTopieni w historii". To poszukiwanie lokalnych historii, takich zwyczajnych, ludzkich opowieści, rozmów ze starszymi, z rodzinami. To drążenie tematu do tego stopnia, że czasem staje się niewygodny i zaczyna uwierać. To punkt wyjścia do opowiedzenia na nowo wspomnień w artystycznej i symbolicznej formie. To teatr zakorzeniony w lokalnej społeczności. Wykonanie spektaklu nie byłoby możliwe, gdyby młodzi ludzie nie dojrzewali razem z projektem, gdyby nie budzi

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St