Przejdź do głównej zawartości

Vintage w czerwieni

Rzeczy, szczególnie stare, które opowiadają swoją historię zachwycają mnie od zawsze.
Ale nieczęsto zdarza się takie skarby posiadać. 
Jak na lekarstwo jarmarków staroci, na których można kupić rzeczy - dla jednych zbędne, dla drugich zachwycające. Zamieniają się raczej w targi z wygórowanymi cenami, gdzie fachowcy-zbieracze odsprzedają drogie antyki.
Natura chomika powoduje, że czasem fajnie poszperać w cudzych rzeczach i znaleźć małe skarby.
Małgosia z bloga Margo i nitka często pisze o wizytach na bazarku pod Młynem, gdzie jest mydło i powidło. Nawet nie wiecie, jak zazdroszczę jej ogromnie takiego miejsca w mieście.

Istnieje też druga opcja. 
Jeśli nie można znaleźć wiekowych rzeczy, to wystarczy postarzyć nowe.
Myślę, że w takim klimacie jest biżuteria, która ostatnio gości w moim domu.
Ostre igły układają nici w kwiatowe kompozycje. Ta akurat spodobała się Karolinie i poprosiła o kolczyki.



Bazy są bardzo subtelne. Brak ozdobnej obwódki podkreśla haft i to on wiedzie tu pierwsze skrzypce.

Wielkość bazy to 18 na 25 milimetrów.

Nosiłybyście takie kolczyki?
Karolina z pewnością będzie czuć się wyjątkowo, bo drugiej takiej pary nie ma.

Komentarze

  1. piękne! oj, ponosiłabym takie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie stoi na przeszkodzie. Jeśli chcesz to skontaktuj się ze mną 😀 zafolkowana@gmail.com

      Usuń
  2. Nie noszę kolczyków, ale to są fantastyczne! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nosiłabym! Są przepiękne

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczne, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju. Szkoda, że ja nie mogę nosić takich- po pierwsze w pracy zakaz, a po drugie alergia :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego ja też preferuję broszki i naszyjniki, bo nie ma bezpośredniego kontaktu że skórą.

      Usuń
  5. Cudne kolczyki :) nic tylko nosić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękne. Podziwiam kunszt wykonania :-) Cudne są. Pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolczyki są cudowne:)
    Mam już Aga piękną broszkę od Ciebie i powiem szczerze, że zakładam ją bardzo, bardzo często:)
    Uwielbiam takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe jak wyglądają w uszach :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tradycyjny "język haftu"

Czy wiedzieliście, że haftem można pisać? W opracowaniu dotyczącym symboliki zawartej na ukraińskich ręcznikach obrzędowych znalazłam "język haftu". To swego rodzaju pismo obrazkowe, a jak wiadomo, to najstarsza forma zamykania słów na długi czas. Nie są prawda wykute na skale, ale stworzone igłą i nitką. Zgodnie z tradycją pierwsze ręczniki otrzymywało się po urodzeniu. Była na nich rozpisana data urodzenia właśnie przez haft. Wersy oznaczające liczby, litery, wyrazy, można było odczytywać znając oczywiście symbolikę. Zaciekawiona, że można przez geometryczne wzory cokolwiek napisać, krążyło mi po głowie jak tego użyć. Myśli co prawda ucichły na dłuższy czas, ale dnia pewnego odezwała się do mnie Ania z pomysłem wykonania metryczki. Najpierw podsunęłam jej myśl umieszczenia starych symboli określających "matkę", ale zapalona żaróweczka przypomniała o białoruskim opracowaniu. Koncepcja zeszła na zupełnie inne tory, a zaufanie do mojej wizji dodało wiatru w ż

"Droga do raju"

Ostatnio miałam okazję obejrzeć spektakl teatralny, a w zasadzie film teatralny, zatytułowany "Droga do raju".     W inicjatywę zaangażowana jest grupa "ZaTopieni w historii", która działa w miejscowości Topilec niedaleko Białegostoku. To efekt długofalowej pracy ks. Jarosława Jóźwika - proboszcza parafii św. Mikołaja Cudotwórcy w Topilcu, Katarzyny Siergiej, Anny Kołosow-Ostapczuk i młodych aktorów amatorów.    (zdj. fb - ZaTopieni w historii) Słowem wprowadzenia: od kilku lat ma miejsce projekt "ZaTopieni w historii". To poszukiwanie lokalnych historii, takich zwyczajnych, ludzkich opowieści, rozmów ze starszymi, z rodzinami. To drążenie tematu do tego stopnia, że czasem staje się niewygodny i zaczyna uwierać. To punkt wyjścia do opowiedzenia na nowo wspomnień w artystycznej i symbolicznej formie. To teatr zakorzeniony w lokalnej społeczności. Wykonanie spektaklu nie byłoby możliwe, gdyby młodzi ludzie nie dojrzewali razem z projektem, gdyby nie budzi

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St