Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2018

Na specjalne okazje

Wyjątkowe uroczystości mają to do siebie, że są uroczystościami wyjątkowymi.  Taka piękna tautologia. A skoro takie są, to warto je podkreślać ładnymi rzeczami.  Staram się dopieszczać kartki, żeby cieszyły oko nie tylko moje (to już byłby narcyzm), ale przede wszystkim, by podobały się osobom, które je dostaną. Moje prace wędrują czasem przez ręce znajomych dalej, do ich znajomych. Cieszy mnie ogromnie, kiedy dostaję sygnał, że kartki urzekają do tego stopnia, że są nie tylko miła pamiątką, ale zajmują też zaszczytne miejsce na półkach, a nie na dnie szuflady. Słowa, szczególnie tak miłe, są największym podziękowaniem. Mam nadzieję, że kartki, które w ostatnim czasie udało mi się wykonać, będą miłe dla oczu swoich przyszłych właścicieli. Część z nich znalazła już swoich nowych właścicieli.  Swoją drogą idą w świat szybciej niż bym się tego spodziewała. Po raz kolejny nie zawiodły mnie digi stemple od Small

Ania + Andrzej = WNM

Mówią, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu.  Ja tam swoją uwielbiam, chociaż nie spotykamy się tak często, jakbym tego chciała. Mało tego, po naszym ślubie ta rodzina mocno się rozrosła z racji, że mąż dołożył do niej swoją familię.  Każdy z jej członków to inna osoba - ze swoimi zaletami i indywidualny charakterem. Do każdej z nich mam ogromny sentyment, bo wiążą nas różne rzeczy.  Jak to w rodzinie - przekrój wiekowy jest ogromny. Nasi bracia, również i rodzeństwo stryjeczne, w przeważającej większości mają już swoje drugie połówki i małe szkraby.  Zdarzy się jednak jeszcze jakiś rodzynek, który wymarzy sobie ślub z bajki. Kiedy dostaliśmy zaproszenie na uroczystość w najważniejszym dniu Ani i Andrzeja, nie zastanawialiśmy się długo czy na nim będziemy. Dla mnie było to oczywiste jak 2 + 2 = 4, bo i parafrazując A + A = WNM. Andrzej jest z rodziny mojego męża, a ten zawsze opowiada o nim z ogromnym sentymentem i z miłymi wspomnieniami wraca do czasów kiedy j

KZ czyli...

Oj, trochę mnie w naszej blogowej krainie nie było. Nie mówię, że nie tęskniłam. Myślami tu wracałam, jednak inne rzeczy sukcesywnie odciągały mnie od pisania. Moi znajomi wiedzą że hafty i rękodzieło to mój konik, ale jest jeszcze jedna głęboko zakorzeniona pasja, której rąbek dziś uchylę. Taniec ma w sobie niesamowitą moc, potrafi wciągnąć bez reszty. Ruch i muzyka podsycają tylko endorfiny, które pomimo cieknącego po plecach potu dają poczucie szczęścia. Czas spędzony na sali wśród ludzi którzy nawzajem nakręcają się tanecznie nigdy nie jest stracony.  Stąd tytuł posta: KZ to "Kurpie Zielone" - zespół pieśni i tańca. Nasza grupa to ciekawy twór. Ludzie, którzy na co dzień minęli by się na ulicy, tak totalnie różni - łączy niteczka. Przypomina to trochę węża, którego łapią się przedszkolaki ze wszystkich stron, a kierunek wyznacza im wychowawca. Poniekąd też jesteśmy takimi szkrabami, ciut bardziej dojrzałymi, ze sprecyzowaną drogą życiową lub młodym spojrzeniem,