Przejdź do głównej zawartości

Kartki z życzeniami świątecznymi

Od dłuższego czasu trwa świąteczny sezon. Rękodzielnicy rozpoczynają go dużo, dużo wcześniej, nie chwaląc się na potęgę już we wrześniu czy październiku z natłoku świątecznych prac. 
Pobożnym moim tegorocznym życzeniem było zabrać się za kartki kilka miesięcy wstecz, by nie robić ich na ostatnią chwilę. 
Życzenie - życzeniem, a życie - życiem. 
No, nie udało się. 
Wcześniej wyprodukowałam tylko 10 szt.

Jak wariatka kleiłam przez ostatni weekend kilkadziesiąt kartek, bo i rodzina duża, i do blogowych koleżanek też chcę wysłać ciepłe słowa. 
Proste w swojej kompozycji, mało dopieszczone, popłynęły właśnie w świat. 

Efekt części sobotnio-niedzielnych zmagań, bo nie udało się sfotografować wszystkich:



Kilka kartek nadało powtórne życie ścinkom.


Korzystałam z grafik z bloga Far Far Hill, z digi napisów Teo z Teodorowego Zakątka oraz Karoliny z bloga kalka-art.
W szufladzie znalazłam niewykorzystane hafty z ubiegłych lat, które też wkomponowałam między papier.



Poniżej klej postanowił popsuć cały efekt, przeniknął przez len robiąc plamy. 
Jestem trochę rozczarowana finalnym wyglądem. Ta kartka pewnie przeleży w szufladzie.


Kartki nie są wypisane własnoręcznie (co bardzo lubię, bo jest bardziej osobiste), jednak życzenia płyną prosto z serca.
Liczy się przecież pamięć, a zapewniam, że pamiętam.

Odliczam już na palcach dni do 24 grudnia. 

Komentarze

  1. Agnieszko, piękne kartki, mimo, że na ostatnią chwilę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne kartki przygotowałaś, szczególnie mi się podoba ta haftowana na lnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezła produkcja :) Wszystkie karteczki są śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ależ piękne karteczki. Cudeńka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudne karteczki przygotowałaś! Naprawdę podziwiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne :)
    Ja też piszę zawsze ręcznie życzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedna z tych pięknych kartek jest moja :) Bardzo dziękuję za świąteczne życzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękna kolekcja kartek. Ja również wypisuje ręcznie chociaż nie jestem zadowolona ze swojego charakteru pisma.

    OdpowiedzUsuń
  9. Może proste w formie, ale za to w cudownym klimacie :) to musiał być niezwykle intensywny weekend! Dziękuję Ci za pamięć i niezwykłą karteczkę!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tradycyjny "język haftu"

Czy wiedzieliście, że haftem można pisać? W opracowaniu dotyczącym symboliki zawartej na ukraińskich ręcznikach obrzędowych znalazłam "język haftu". To swego rodzaju pismo obrazkowe, a jak wiadomo, to najstarsza forma zamykania słów na długi czas. Nie są prawda wykute na skale, ale stworzone igłą i nitką. Zgodnie z tradycją pierwsze ręczniki otrzymywało się po urodzeniu. Była na nich rozpisana data urodzenia właśnie przez haft. Wersy oznaczające liczby, litery, wyrazy, można było odczytywać znając oczywiście symbolikę. Zaciekawiona, że można przez geometryczne wzory cokolwiek napisać, krążyło mi po głowie jak tego użyć. Myśli co prawda ucichły na dłuższy czas, ale dnia pewnego odezwała się do mnie Ania z pomysłem wykonania metryczki. Najpierw podsunęłam jej myśl umieszczenia starych symboli określających "matkę", ale zapalona żaróweczka przypomniała o białoruskim opracowaniu. Koncepcja zeszła na zupełnie inne tory, a zaufanie do mojej wizji dodało wiatru w ż

"Droga do raju"

Ostatnio miałam okazję obejrzeć spektakl teatralny, a w zasadzie film teatralny, zatytułowany "Droga do raju".     W inicjatywę zaangażowana jest grupa "ZaTopieni w historii", która działa w miejscowości Topilec niedaleko Białegostoku. To efekt długofalowej pracy ks. Jarosława Jóźwika - proboszcza parafii św. Mikołaja Cudotwórcy w Topilcu, Katarzyny Siergiej, Anny Kołosow-Ostapczuk i młodych aktorów amatorów.    (zdj. fb - ZaTopieni w historii) Słowem wprowadzenia: od kilku lat ma miejsce projekt "ZaTopieni w historii". To poszukiwanie lokalnych historii, takich zwyczajnych, ludzkich opowieści, rozmów ze starszymi, z rodzinami. To drążenie tematu do tego stopnia, że czasem staje się niewygodny i zaczyna uwierać. To punkt wyjścia do opowiedzenia na nowo wspomnień w artystycznej i symbolicznej formie. To teatr zakorzeniony w lokalnej społeczności. Wykonanie spektaklu nie byłoby możliwe, gdyby młodzi ludzie nie dojrzewali razem z projektem, gdyby nie budzi

Dziewczynka i kogut - pierwsze parkowanie nici

Nastolatki miewają stany fascynacji i uwielbienia graniczącej z obłędem. Nie mogą spać, nie mogą jeść, głowę zaprzątają tylko myśli o "tym czymś", tak ważnym, że nic innego się wtedy nie liczy. Podobnie mówią o koniach, które z klapkami na oczach biegną w jednym kierunku i nie zatrzymają się, póki nie osiągną celu. Niestety i mi się to niedawno przytrafiło. Opętał mnie jeden wzór, przepięknie opracowany przez Olgę Sotnikovą - Dziewczynka i kogut. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, bo wyraża sielskość, niewinność, trud pracy, historię... Urzekł prostotą obrazu i najzwyklejszym pięknem codzienności. Dziewczynka z kogutem chodziła za mną od jesieni. Nici skompletowane leżały w szafce, a ja przebierałam nogami, żeby tylko zacząć pracę nad tym uroczym obrazkiem. Ale po drodze święta i robienie pocztówek, małe rodzinne perypetie chorobowe i tysiąc innych drobiazgów. A w głowie tylko przewijała się myśl: "kiedy w końcu będzie czas na dziewczynkę?". St